wtorek, 1 maja 2012

Odrobina koloru na codzień...

Dzisiaj mam wrażenie, że jestem gdzieś w Afryce, a przynajmniej na południu Włoch! Jest pierwszy maja, od przedwczoraj piękne bezchmurne niebo, wiosnę można poczuć dzięki kwitnącym drzewom i kwiatom, a temperatura w pełni letnia! Błękit, świeża zieleń i pełno jasnego,słonecznego światła wprawiają mnie w wakacyjny nastrój!!! Pogoda jednak nie zawsze jest tak łaskawa, wtedy nastrój poprawiają mi moje krzesła i lampa :) Miłość do krzeseł to była ta od pierwszego wejrzenia. Poprostu zobaczyłam je i już wiedziałam że będą moje. Urzekł mnie ich kolor i faktura. Nie są skórzane, lecz z powszechnie używanej przez producentów skóry ekologicznej.Ale mnie to nie przeszkadza. Pewnie miłość za jakiś czas wygaśnie. Wtedy albo je "odświeżę", albo je zastąpią inne krzesła.Jeśli chodzi o praktyczne strony- krzesła są wygodne. Łatwo sie je czyści. Jedynym minusem pewnie poważnym kiedy nastają upalne dni-pocenie się tzw. czterech liter i ud. Ale jest na to rada: nie siadać bezpośrednio gołym ciałem :)
Lampa - uwielbiam ją! Jest w niej coś zarazem szalonego i eleganckiego. Łączy ze sobą prostotę z finezją. W moim przekonaniu odwołuje się w designie do natury: faktura kropek na materiale abażuru przypomina biedronkę, prosta biała noga oparta jest na pomalowanych również na biało kamykach-być może wziętych prosto z plaży ;) Jak tu nie uśmiechnąć się na widok takiego cuda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz